środa, 16 grudnia 2015

Nie zdany egzamin..

Mam ochotę zakończyć to wszystko, staram się a nic nie wychodzi.
Przerobiłam całą teorie, którą miałam dzisiaj zdawać już dłuższy czas temu.
Spędziłam przed monitorem komputera kilkanaście godzin.
I jaki rezultat?  A no taki ,że zobaczyłam dzisiaj na tym ''prawdziwym' egzaminie' negatywny wynik.
Ludzie mówią, nie załamuj się, dasz radę, poradzisz sobie, zdasz następnym razem.
Przeżywać kolejny raz to samo nie będzie łatwo, bo stres paraliżuje każdą część ciała a głowa odmawia posłuszeństwa. Zamiast racjonalnie myśleć, czekam kiedy będzie już koniec.
Trzeba będzie powtórzyć.. jeszcze raz wszystko od nowa.


wtorek, 15 grudnia 2015

15 grudnia


Zdjęcia z dzisiejszego dnia.
Wreszcie udało mi się chwile poćwiczyć po długiej przerwie wpadło 30 minut.
(15 min. skakania na trampolinie i 15 minut kręcenia hula hopem)
Nie mam czym się pochwalić, bo jadłospis wcale nie taki zdrowy.
Ale co.. no trzeba jakoś się bardziej postarać dlatego muszę gdzieś go sobie zapisać.

Śniadanie: 3 wafle ryżowe z serkiem wiejskim i miodem
2 Śniadanie: jabłko, 3 chrupki kukurydziane
Obiad: 10 pierogów ruskich

Jak na razie nie czuje się jakoś głodna, nie wiem nawet dlaczego.
Z jednej strony powinnam coś jeszcze dojeść, ale nie chcę też się zmuszać.
Muszę chyba bardziej wsłuchiwać się w swój organizm..

niedziela, 13 grudnia 2015

Powolutku zmierzamy do końca


W tym roku szkolnym tak jak i inni zastanawiam się co robić po skończeniu szkoły.
Na obecną chwilę czekają mnie 2 egzaminy.
Jeden w przyszłą środę, następny wtedy kiedy ustawi mi go mój nauczyciel.
W styczniu czekają mnie kolejne egzaminy, bo zawodowe.
A maj to czas matur.
Przeszłam już wiele. Wiem ,że możemy więcej osiągnąć niż myślimy.
Każdego dnia mówię sobie ,że dam radę. Po czym się poddaję.
 A może jednak nie? Bo przecież każdego dnia wstaję i chociaż po części staram się ''jakoś żyć''.
W szkole też trzeba mierzyć się z jakimiś zadaniami. Przecież to też wymaga siły.
Po tym jak oglądnęłam ten filmik , zaczęłam zastanawiać się co tak naprawdę robię źle.
W zimie zwykle zmagam się z depresyjnymi myślami.
Taka szaruga, zimno , nic się nie chce.
Ale przecież w końcu przyjdzie wiosna, przyjdzie szczęśliwy czas.
Może uda mi się zdać wszystkie egzaminy, bo przecież wszystko jest możliwe.
Może uda mi się kiedyś pokonać moją chorobę, może kiedyś będę szczęśliwa, może kiedyś znajdę kogoś kto będzie mnie kochał.. Może uda mi się zmienić coś w sobie? 
Nie będę na to czekać, szkoda czasu. Trzeba żyć.. jakoś.
Ta jakość nigdy nie będzie idealna.. póki jej nie zaakceptujemy. 




czuć święta..


Zawsze o tej samej porze zaczynam się bać, jak w tym roku będą wyglądać święta...
Atmosfera z moim ojcem nie przynosi nic dobrego. Jak zawsze musi zepsuć wszystko. 
Całą radość z tym przygotowań. Jemu zawsze coś nie pasuje.

Kiedyś święta kojarzyły mi się tylko i wyłącznie ze strachem przed jedzeniem.. przytyciem i kłótniami z moim ojcem.
Teraz  kojarzą mi się identycznie.
Niestety kiedy męczę się z BED każda zmiana wagi jest nie do zaakceptowania.
Od wakacji przybrałam z jakieś 8 kg.. ;( 
Wiem ,że to moja wina bo ciągle się poddaje. Nie mam tyle samodyscypliny co kiedyś.


Chcę walczyć, ale nie czuje się na tyle silna.
Niedługo studniówka, a ja mam już ponad 19 lat i dalej nie czuje się na tyle silna, na tyle dorosła żeby podjąć stanowczą decyzję. Kończę z tym dziadostwem i żyję normalnie.
Boje się ,że nie wejdę w tą moją sukienkę.. ;(
Nie mam ochoty ostatnio ćwiczyć. 
Taka szaruga za oknem, zimno w domu. ( u mnie w pokoju ok. 15 stopni)
Muszę siedzieć pod kocem. ;( 

Dzisiaj na śniadanie zjadłam 2 kanapki z wędliną i warzywami, 
na 2 śniadanie jabłko, banana i mandarynkę.
Czuję się beznadziejnie.. ciągle ciągnie mnie do słodyczy, podjadania.. ;/



wtorek, 11 sierpnia 2015

Nie jestem fit..




Tyle pracy.. mało efektów.
Mnóstwo wylanego potu, setki spalonych kalorii.



Brak motywacji, zero wsparcia.
Setki kilometrów przejechanych na rowerze, godziny spędzone na treningach.
Możliwe ,że wiele osób spotyka się z tym, nie jestem jedyna. 
Wiem, wiem też ,że to ja decyduję o swoim losie.
Zmieniam i kształtuje swoje ciało, dokonuje wyborów.

Raz jest dobrze, raz jest źle. 

Niestety... 
Teraz znowu ciągła walka.. ze swoimi złymi nawykami które chce pokonać.
Przeglądam motywujące zdjęcia,zarazem dodają siły , lecz również demotywują.
Demotywują, bo widzę ile muszę jeszcze zmienić żeby tak wyglądać.
Nie jestem fit, nie jestem idealna. Ale wiem ile pracy wkładam w pokonywanie przeciwności.
Tylko ja wiem, ile trudu to kosztuje.
Efektów nie widać na zewnątrz zbyt wiele, ale efekty wewnątrz wiele więcej potrafią zmienić.. 
Mam nadzieje ,że kiedyś szczęście się do mnie uśmiechnie, dam radę.. I jeszcze nie raz wstawie tu zdjęcie z moimi postępami.